Klucze leżą na stole. Nie moje.Jego. Ale moje.Leżą.
Wciśnięte do dłoni tamtego dnia.
Między pocałunkami. Unikając zbędnych słów.Zapewnień.
Tak po prostu. Z przyczepioną małą żółtą karteczką.
Która zamokła kilka godzin później. Wraz z całą mną.
I białą letnią sukienką.I ogrzewała mnie tylko bawełniana podkoszulka.
Nie powiem,że nie. Brakowało Cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz